wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 5

Harry wyszedł z łazienki a ja nadal stałam jak wryta. On chyba zapomniał o tym co się tu stało, nadal byłam w szoku. Nie ważne jest to co wtedy czułam, nie ważne jest to co wtedy pomyślałam. Ważne jest to, że musiałam wyjaśnić z nim dużo rzeczy, ta rozmowa ciągła się w nieskończoność. Nie lubiłam takich rozmów w którym każde z nas cierpiało, i wiedziałam to od początku, ale musiałam mu powiedzieć co czuje. Musiałam mu powiedzieć, że nie podoba mi się jego zachowanie. Nie to obiecywałam Sobie od początku. Nie tak chciałam żeby to wyglądało. Postanowiłam poczytać jakąś książkę, musiałam zapomnieć o tym co czuję przynajmniej na czas kiedy on brał prysznic. Wzięłam do ręki lekturę i siadłam wygodnie na brzegu łóżka. Udało mi się zapomnieć o wszystkim co mąciło w mojej głowie, nawet gdy Harry wyszedł już z łazienki. To bardzo pomagało. Patrzałam na każdy jego krok, i na każdy jego ruch. Chyba to zauważył, ale wtedy nawet o tym nie myślałam. Chłopak zwinnym ruchem podszedł do grzejnika, po czym rozwiesił na nim mokry od kąpieli ręcznik. Był w samych dresach, nie mogłam oderwać wzroku od jego mokrego jeszcze wtedy torsu. Czekałam tylko na to, aż podejdzie do szafki i wyciągnie jakąś bluzkę, niestety mogłam czekać w nieskończoność, chłopak chyba nie miał takiego zamiaru. 
-Harry, myślę że powinieneś coś jeszcze na Siebie ubrać.-powiedziałam nadal trzymając nos w książce.
-Jak wolisz, myślałem że odpowiada Ci mój ubiór.-widziałam jak podchodzi do szafki i ubiera szarą bokserkę, mogę powiedzieć że zrobiło mi się lżej na duszy, przynajmniej nie musiałam patrzeć na jego nagi tors. Nagle poczułam jak ktoś koło mnie siada. Ja nadal nie przestawałam czytać, siedziałam jakby nic się nie stało. Kiedy poczułam jego umięśnioną rękę na moim ramieniu, wiedziałam że zaszło już za daleko. Odepchnęłam go, po jego minie widziałam że nie wiedział dlaczego to zrobiłam.
-Coś się stało?-nie myliłam się, z jego oczu można było wyczytać każdą jego myśl. Można było wyczytać wszystko... zło, smutek, cierpienie. Tak samo jak radość. Nie dało się tego ukryć.
-Harry, myślę że musimy porozmawiać.-odparłam z lekkim drganiem w głosie po czym wstałam i odłożyłam książkę. Nie usłyszałam odpowiedzi. Podeszłam na łóżku i usiadłam po turecku, nie za blisko, ale też nie za daleko żeby nie czuł się skrępowany, a za razem nie mógł wykonać żadnego ruchu który wprawiał mnie w osłupienie. 
-Jeśli musimy...-widziałam jak jego oczy zalewa smutek, chyba podejrzewał jaki temat chce poruszyć-to zamieniam się w słuch. 
-Widzisz Harry, ja nadal nie zapomniałam.-powiedziałam po czym zaczęłam żałować tego że wogóle poruszyłam ten temat.
-Zoe, o co chodzi?
-Nie uważasz że to wszystko za szybko się dzieje? Chodzi mi o to co stało się tu przed chwilą.
-Zoe... minął już prawie rok. 
-Dobrze, ale my jesteśmy w zgodzie od tygodnia. Harry wydaje mi się, że nie powinieneś tak szybko tego zaczynać, wiem że obydwoje nie ochłonęliśmy po tym co się stało.-brunet siedział i uważnie słuchał każdego mojego słowa. Chyba nie zdawał Sobie sprawy że to dopiero początek.- wydaję mi się...-nawet nie dał mi dokończyć, po czym zaczął Swoje.
-Tu nie jest ważne to co Ci się wydaje, tylko to co oboje czujemy. Jesteś dla mnie bardzo ważna, wiesz o tym, usłyszałaś to już wiele razy. Ale ja z Twoich ust także usłyszałem wiele razy że nie dasz mnie skrzywdzić. Przepraszam, jeśli sprawiłem Ci ból moim zachowaniem, ale chciałem...-przerwał na chwilę i widziałam zmieszanie na jego oczach.-ja po prostu chciałem trochę poprawić nasze relacje.
-Według mnie nasze relacje są bardzo dobre Harry.-wiedziałam o co mu chodziło, ale chciałam to za wszelką cene ukryć. 
-Oj Zoe, wiesz że nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to że... żeby nasze relacje nie zakończyły się na "przyjaciel/przyjaciółka". Chciałem coś więcej. Wiem, że nie jesteś taka jak inne, wiem że jesteś zwykłą dziewczyną tylko kimś kto może zmienić moje życie, może sprawić żeby na mojej twarzy pojawił się uśmiech, żeby ktoś chodź w jednej setnej zapełnił moje popękane serce. Chce normalnie usypiać, bez problemów i rozmyśleń o tej samej osobie... o najważniejszej osobie w moim życiu. Wiem, że możesz zrozumieć to tak jakbym chciał żeby ktoś zajął jej miejsce...- widziałam ile bólu sprawia mu to co mówi. Nagle zauważyłam jakąś pojedynczą łze na jego policzku, ale i tak nie chciałam mu przerywać.- ale Zoe to nie jest tak. Ja chce normalnie żyć. Nie chce tego robić na siłę, ale ja czuje że to ty jesteś osobą dzięki której jest to możliwe.-po tych słowach nie wiedziałam co powiedzieć. Co prawda przeczuwałam że chce powiedzieć mi coś w tym stylu, ale to dotarło do mnie milion razy bardziej. 
-Wydaje mi się po prostu, że jeśli nic do Siebie nie czujemy to nie ma sensu. 
-A nie czujemy?-zapytał z nadzieją w głosie. Po tych słowach nie odzywałam się dłuższy czas. Dudniły po moim umyśle bardzo dosadnie. Skąd ja miałam wiedzieć co czuje? Nie byłam pewna w tamtej chwili niczego. Nagle przypomniało mi się co czułam kiedy mnie dotykał. Przypomniało mi się jak czuje się kiedy mówi do mnie rzeczy których nigdy nie słyszałam z jego ust. Przypomniało mi się jak tęskniłam za nim kiedy byłam tam, w tym okrutnym miejscu wśród tych okrutnych ludzi. Tęskniłam za nim, miałam nadzieje że to ON przyjdzie i to ON mnie uratuje. Nie kto inny...
-Nie musisz odpowiadać Zoe. Czuje że to nie jest jedyny problem dla którego chciałaś porozmawiać.
-Harry, ja... pamiętasz tamten dzień, kiedy poszłam na "randkę" z Piterem?
-Nie zapomnę.
-Widzisz... ja chciałabym żebyś wytłumaczył mi o co chodzi. Ja nadal nie wiem gdzie byłam, skąd wiedziałeś że tam jestem, i co ty o tym wszystkim wiesz? 


________________________________________________________________________________
Oczami Harrego

Przyznam szczerze, że to pytanie wbiło mi nóż w serce. Co ja miałem powiedzieć? Pozostawało mi powiedzieć prawdę.
-Widzisz piękna, to nie jest takie proste. To są źli ludzie, bardzo źli. Nie mają za grosz uczuć, co pewnie zauważyłaś. Oni... gwałcili Zu. Chcą się odegrać bo stracili to co najważniejsze. Zastanawiasz się teraz czemu ona Ci tego nie powiedziała? To proste. Nie chciała żebyś się martwiła. To nie jest teraz ważne, ważne jest to co chcą robić dalej. Chcą kontynuować to co zaczęli... na Tobie.-wiedziałem, że tymi słowami wbiłem jej nóż w serce. Jest taka bezbronna, widziałem jak po jej policzku strumykiem płynęło kilka słonych łez.-Dlatego muszę Cię chronić, bez względu na to co o tym myślisz. Wiem co teraz czujesz Zoe, ja czuje to samo. Teraz twoje serce w połowie jest moim. Teraz ja czuje to co ty. Też czuje ten ból, też czuje tą złość. 

_________________________________________________________________________________
Oczami Zoe

Nie wierzyłam w to co mówił. Jak Zu mogła mi tego nie powiedzieć? Była dla mnie najważniejsza.
-Proszę Cię nie płacz. W Twoim życiu dużo się zmienia i będzie zmieniać, na to musisz być przygotowana. Ale pamiętaj, będę Ci to powtarzał już zawsze- masz mnie.-po tych słowach poczułam tylko jak mocno przycisnął mnie do Siebie po czym objął ramionami. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, teraz przynajmniej mogłam zapomnieć o tym co się dowiedziałam. 
-Harry... ja-moje słowa przerwał Harry, który nagle wstał z łóżka i wziął mnie na ręce, nie wiedziałam co chce zrobić. Położył mnie na łóżku, po czym przykrył kołdrą. Odszedł na chwilkę po czym usłyszałam jak zapala lampkę nocną. Obszedł łóżko naokoło i poczułam tylko jak ktoś kładzie się obok mnie. Ciepło bijące z jego ciała paraliżowało mnie z góry na dół, poczułam zapach jego wody do golenia. Nagły impuls spowodował że musiałam odwrócić się twarzą w jego stronę. 
-A co ze szkołą?-zapytałam półgłosem.
-Chyba na razie będziemy musieli przerwać studia. Nie ma innego wyjścia, przykro mi Zoe. Wyprzedzam twoje pytanie- na razie będziesz mieszkać u mnie. Przepraszam że o wszystkim decyduje za Ciebie, ale nie mam wyboru. 
-Harry, ja dziękuje.
-Wiesz dobrze że nie masz za co. Robię to bo nie wyobrażam Sobie żeby coś mogło Ci się stać. Śpij już, proszę Cię. I nie zaprzątaj Sobie tym głowy.-zaraz po jego słowach spojrzałam na zegarek który wskazywał pierwszą nad ranem. Nawet nie wiedziałam że tak bardzo straciliśmy poczucie czasu. Cały czas leżeliśmy w takiej pozycji patrząc Sobie w oczy. Myślałam nad wszystkim, myśli kotłowały się w mojej głowie niesamowicie dużą ilością. 

***

Kiedy się obudziłam bruneta już koło mnie nie było. Zostawił tylko kartkę: 'zaraz wracam, poszłem do sklepu.' No i to wszystko wyjaśnia, mój plan udał się w stu procentach, tak jak zaplanowałam. Wzięłam walizkę i spakowałam wszystkie rzeczy który Harry przywiózł tamtego wieczoru, nie było ich dużo. Zeszłam na dół, i zaczęłam pisać. Postanowiłam nie mówić mu w twarz tego co czuję tylko zostawić list. Nie miałam innego wyjścia, nie wytrzymywałam psychicznie. Wychodząc ostatni raz spojrzałam na puste mieszkanie, nadal unosił się tam jego zapach, niepowtarzalny. Po wyjściu wyciągnęłam telefon, wykręciłam numer na taksówkę i wsiadłam to samochodu. 

_________________________________________________________________________________
Oczami Harrego.


Wszedłem do mieszkania, zdjąłem buty i poszłem w stronę kuchni. Obłożyłem zakupy i udałem się na górę by sprawdzić czy Zoe nadal śpi. Wchodząc do pokoju podniosłem z ziemi jej bluzkę, to chyba znaczyło że się przebierała. Moim oczom ukazała się jakaś koperta położona na złożonej w kostkę pościeli. Usiadłem na łóżku i zacząłem czytać. 

              Harry, przepraszam Cię za to co robię, ale nie mam innego wyjścia. Muszę odpocząć i przemyśleć wszystko jeszcze raz. Nie szukaj mnie, wrócę za niedługo, obiecuję. 
Zoe.


-Gdzie ona kurwa jest?-wykrzyczałem sam do Siebie. Po mojej głowie krążyło tysiące czarnych scenariuszy. Co jeśli to nie ona napisała ten list? Co jeśli ktoś ją do tego namówił? Co jeśli nie wróci? Nie myślałem nawet, tylko wyjąłem telefon w tylnej kieszeni moich spodni i z pamięci wykręciłem jej numer. Poczta, tego się mogłem spodziewać. Zoe, co ty robisz... Nie myślałem dłużej, zadzwoniłem do mojego przyjaciela- Joss`a. On zawsze wiedział jak mi pomóc, zawsze mogłem na niego liczyć.
-Hallo?-odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki
-Stary przyjedź tu szybko.-powiedziałem bez namysłu.
-Co się dzieje?
-Przyjedź do mojego domu!-krzyknąłem do słuchawki
-Zaraz będę.-usłyszałem głos po drugiej stronie słuchawki, i zaraz po tym się rozłączyłem. Każda sekunda ciągnęła się w nieskończoność, ostatni raz martwiłem się tak... Dokładnie 12 miesięcy temu...

2 komentarze: